Pierwsze dni na Ukrainie

Pierwsze dni na Ukrainie

Stanisławów – pierwsze spotkanie
Pierwszym przystankiem na Ukrainie dla wolontariuszy zmierzających do Bołszowiec był Stanisławów – miasto, którego fundatorami byli Potoccy. Po szybkim odświeżeniu, ruszyliśmy, aby pospacerować i poznać to miasteczko. Zobaczyliśmy ratusz, pomnik Adama Mickiewicza i Iwana Franki, ormiańską katedrę oraz inne zabytki. Wieczorem spotkaliśmy się z miejscową młodzieżą. Udaliśmy się do lasu, by wspólnie doświadczyć piękna przyrody i lepiej się poznać. Rozpaliliśmy ognisko, piekliśmy kiełbaski i śpiewaliśmy  piosenki. Podczas tego wieczoru mogliśmy również wiele się o sobie dowiedzieć.

 

W trakcie wspólnych rozmów usłyszeliśmy wiele ciekawych opowieści, między innymi legendę o białym psie, który pomaga turystom na szlakach Karpat oraz spalonej w czasie II wojny światowej wiosce żydów, w której dzisiaj straszy. Był to niezwykły wieczór, który obfitował w wiele wrażeń.

Gra miejska i spotkanie w Tłumaczu
Drugi dzień w Stanisławowie rozpoczęliśmy grą miejską. Mogliśmy sprawdzić ile pamiętamy z wczorajszego spaceru po mieście. Każda z czterech drużyn otrzymała mapę z zaznaczonymi trzynastoma punktami. W każdym miejscu należało wykonać zadanie, za które można otrzymać punkty. Uczennicy między innymi musieli uratować rannego partyzanta, przejść z zawiązanymi oczami do kolejnego punktu oraz odpowiedzieć na pytania związane z historią miasta. Drużyny musiały wykazać się sprytem i wzajemnym zaufaniem, aby wykonać poszczególne zadania. W drugiej części dnia pojechaliśmy do Tłumacza. Spotkaliśmy się z wolontariuszami z Wrocławia, którzy od kilku lat sprzątają cmentarze na Ukrainie. Większość z nich związana jest z Kresami – ich przodkowie przed wojną zamieszkiwali te tereny. Była to dla nas żywa lekcja historii.

Ale kołomyja
Trzeci dzień spędziliśmy w podróży. Znaki polskości znaleźliśmy w twierdzy chocimskiej oraz w Kołomyji, z której niewątpliwie zapamiętamy Muzeum Pisanki. Mieliśmy także odwiedzić miejsce gdzie jak napisał Sienkiewicz w Panu Wołodyjowskim oddać życie miał „mały rycerz Rzeczpospolitej”, jednakże nasze plany pokrzyżował remont mostu. Tę porażkę znieśliśmy jednak cierpliwie. Udaliśmy się więc do Bołszowiec ze śpiewem na ustach. Nasz dzień zakończyliśmy Mszą Świętą.

Przygotowania do spotkania młodych
Nasz kolejny dzień na Ukrainie rozpoczęliśmy od Eucharystii. Po śniadaniu zostaliśmy przydzieleni do grup, które wykonywały poszczególne zadania. Na wolontariuszy czekało sprzątanie kościoła, wyrównywanie terenu przed klasztorem oraz plewienie chwastów. Innymi zadaniami, które wykonywaliśmy było przygotowywanie dekoracji oraz prace w zakrystii, między innymi prasowanie stuł. Dzięki obiadowi przyrządzonemu  przez kucharkę, nabraliśmy sił do dalszej pracy. Zadania, które wypełnialiśmy przyniosły nam wiele radości, choć  jutro czeka nas znów mnóstwo pracy.  Dzień zakończyliśmy zmęczeni, ale z poczuciem satysfakcji.

Sobotni luz
Po kilku pracowitych dniach wreszcie nadeszła sobota. Ten dzień dla wolontariuszy był inny niż wszystkie. Po śniadaniu pojechaliśmy na wycieczkę do Halicza. Byliśmy w kościele błogosławionego Jakuba. Zobaczyliśmy też ruiny zamku powstałego za czasów Kazimierza Wielkiego. Dużo czasu poświęciliśmy na zwiedzanie skansenu, w którym pokazane zostało jak wyglądała halicka wieś. Największym zaskoczeniem był jednak dla nas targ w centrum miasta, na którym wszystkie towary można było sprawdzić przed zakupem, a cena za dany produkt była obliczana na wielkich liczydłach. Po powrocie do Bołszowiec oczekiwaliśmy na pielgrzymów zmierzających do naszego sanktuarium. O godzinie dziewiętnastej, razem ze zgromadzonymi pątnikami i duchowieństwem, uczestniczyliśmy w Eucharystii, której przewodniczyli arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki i biskup diecezji sosnowieckiej Grzegorz Kaszak. Na zakończenie dnia animowaliśmy zabawy integracyjne, w których nie przeszkadzała nam nieznajomość języka ukraińskiego. Uczestnicy dostali po jednym elemencie układanki, który mieli wręczyć nieznajomej osobie. Choć dzień był bardzo intensywny, położyliśmy się spać z uśmiechem na twarzy.

Joanna Dąbek, Monika Liszka